Już na kilka tygodni przed warsztatami, nie mogłam się ich doczekać i cieszę się, że w zdecydowanej większości nie mam powodów do narzekania. Same warsztaty były mniej więcej tym, czego można się spodziewać słysząc “Warsztaty współpracy zespołowej”. Większość czasu poświęcona została na ćwiczenia wykonywane w grupie, a “wykład” i teoria zajmowały tylko stosunkowo niewielki ułamek. Tylko jedno zadanie było dość typowe i często pojawiające się na tego typu aktywnościach, wszystkie inne były zaskakujące, ciekawie, a nawet zmuszające do myślenia w niekonwencjonalny sposób i/lub po prostu dające mnóstwo radości; przy niektórych ciężko było powstrzymać się od dyskusji, a przy innych łzy spadały ze śmiechu. Tym co jednak naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło była ilość osób w grupach. Po informacji “małe” spodziewałam się grupy około 15-20 osób, zamiast tego miałam przyjemność pracować w bardzo kameralnej grupie liczącej jedenaście pozytywnych postaci. Dużo uznania należy się także pani prowadzącej zajęcia, które zadbała, aby panowała przyjemna, swobodna atmosfera, a jednocześnie, żeby została przekazana jak największa ilość wiedzy. Nie można też “przyczepić się” do oprawy warsztatów; miejsce było wygodnie i sprawdzało się, jako przestrzeń do wykonywanych ćwiczeń, catering był aż nadto, czego można by się spodziewać. Całość warsztatów dorosła do oczekiwań i teraz z radością, podekscytowaniem i jeszcze wyższą poprzeczką czekam na warsztaty wyjazdowe.
Patrycja Miśkowiec